niedziela, 26 września 2010

Problem, problemy, problemy.

Jak to często bywa najwięcej problemów z amatorskimi konstrukcjami wychodzi na samym końcu. Układ potrzebował kilku pseudo kosmetycznych przeróbek, oraz kilku poważniejszych.
Okazało się, że pomyliło mi wszystko przy produkcji okablowania i modułu sterującego na tranzystorach. Został on włączony jako sterownik rzędów co było błędem, bo wtedy bazy tranzystorów sterowane były wejściami OC układów ULN2803. Oczywiście nie miało prawa to działać, tranzystory te powinny sterować kolumnami zaraz za układem demultipleksera. Oprócz tego po włączeniu całej matrycy wyszło kilka wad typowo konstrukcyjnych takich jak odwrotnie wlutowana dioda, czy też brak przejścia przy jakiejś ścieżce. Tutaj wyszła też pewna ciekawostka. Otóż nie działała ani jedna dioda czerwona z ostatniego wiersza na matrycy. Po długim sprawdzaniu w czym tkwi problem, od źródła sygnału po samą diodę okazało się, że czerwone diody mają odwrotną polaryzację niż wszystkie inne. Każda taka dioda LED jak się spojrzy na nią z boku ma w swojej szklanej bańce dwie elektrody. Jedną dużą (masę) i drugą znacznie mniejszą (dodatnią), a w przypadku diod czerwonych, przynajmniej tych które zakupiłem sytuacja jest odwrotna ta mała elektroda jest ujemną, a duża dodatnią. Kompletnie mnie to zaskoczyło i stąd też cały wiersz 16 odwrotnie wlutowanych diod.
Lecz to wszystko to pikuś w porównaniu do problemu który miałem dopiero co napotkać.
Podczas testowania zapalania się poszczególnych diod, na różne kombinacje diody zachowywały się bardzo ładnie. Z poziomu programu udało mi się wyświetlać  proste kształty. Problem zaczął się w przypadku zapalania większej ilości diod na raz, dokładnie jak zacząłem pracować na całej szerokości wyświetlacza. Diody świecą tak słabym światłem, że jest to prawie że niezauważalne. Dopiero wieczorem przy zgaszonym świetle widać różnicę czy się świecą czy nie. I ten właśnie problem praktycznie zabił mój projekt. Długo analizowałem przyczynę i potencjalne rozwiązanie takiego słabego świecenia i udało mi się jedynie dociec do przyczyn, lecz bez rezultatu. Przyczyną jest fakt iż diody z pojedynczej kolumna zapalają się  na 1 ms, a potem czekają zgaszone przez kolejne 15 ms na powtórną możliwość zaświecenia się. Jest swego rodzaju PWM czyli regulacja mocy poprzez sterowanie długością dodatniej części impulsu z generatora. Odpowiedzią na zwiększenie mocy jest tutaj zmniejszenie wartości rezystorów ograniczających prąd, lecz nawet w przypadku podłączenia diod z kompletnym ich pominięciem, diody nadal nie osiągają zadowalającej jasności (ledwo się ćmią). Efekt jest trochę lepszy w przypadku diod żółtych, które przy tym prądzie palą się lekko pomarańczowym odcieniem, one świecą ładnie, pewnie z racji ich lepszej jakości. Lecz nie mam nawet tylu tych diod żeby przelutować teraz resztę 208 diod na żółte, zresztą był by to mało ciekawy efekt. Rozwiązaniem, które widziałem w innych tego typu konstrukcjach jest sterowanie kawałkami wyświetlacza przez oddzielne kontrolery lecz podniosło by to znacznie koszty tej konstrukcji, lub tez użycie znacznie jaśniejszych okrągłych diod zamiast prostokątnych lecz nie taki efekt chciałem uzyskać zaczynając ten projekt.
Tak więc podsumowując tymczasowo konstrukcja "padła" z przyczyn niedostatecznego światła otrzymywanego z tej metody generowania obrazu na tego typu matrycy. Na razie rozwiązanie idzie na półkę, a szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz